Przed dłuższą chwilę (tak to ładnie ujmijmy) się tu nie pojawiałam. Parę słów wyjaśnienia się należy: nie potrafię zajmować się czymś na przysłowiowe "pół gwizdka". Jak coś robić to z sensem i oddaniem - i tak to było w tym przypadku. Nie da się chwycić wszystkich srok za ogon i na coś trzeba było się zdecydować: tym razem padło, że nie na fotografię. Czy tak się da? Nie do końca - po dłuższej chwili ten marazm zaczyna męczyć i oto jestem znowu. Na jak długo nie wiem ale mam nadzieję że nowości będą się pojawiać systematyczniej:)
Poniżej parę widoków z mojego nowego miejsca zamieszkania:)
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Pejzaż. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Pejzaż. Pokaż wszystkie posty
niedziela, 20 sierpnia 2017
poniedziałek, 9 listopada 2015
czwartek, 29 października 2015
Czwartek_29_października 2015
Dzisiaj będzie nieco wertykalnie i kolorowo. Nie pamiętam kiedy ostatnio miałam okazję wyrwać się tak na parę godzin i zwyczajnie się powłóczyć bez celu po lesie. Pogodę mamy cudowną i w końcu pojawiła się wyczekiwana przeze mnie "złota Polska jesień" z porannymi mgłami i szronem w dolinach. Kto jeszcze nie był na spacerze w lesie lub parku to gorąco do tego zachęcam, a tymczasem zapraszam na mój spacer:)
sobota, 28 lutego 2015
Sobota_28_luty 2015
Czasem bywa i tak, że wiele rzeczy dzieje się z przyczyn niezależnych od nas. Tak jest teraz w moim przypadku - jako, że nie przepadam za wylewaniem swoich osobistych żali i problemów na forum publicznym pozostanę przy stwierdzeniu, że "jest ok, ale bez szału". Co więcej napiszę przy innej okazji.
Na jakiś czas z fotografii muszę zrezygnować. Niestety. Wrócę gdy tylko będę na siłach i znajdę więcej czasu. Teraz są pilniejsze sprawy do ogarnięcia i to im muszę poświecić cały swój czas i energię.
Żeby nie było zupełnie "bez-zdjęciowo" poniżej trzy ujęcia Głogoczowa w zimowej szacie. Na fotografiach zabytkowy Lamus: dawny spichlerz przy dworze Konopków. Szykowałam się na niego już dawno. Jak na złość zlokalizowany jest w takim miejscu, że z jednej strony zakopianka, z drugiej gigantyczny bilboard, a do tego wszystkiego w dolince, w której ciężko o dobre światło. Na szczęście śnieg dopisał i niedzielny spacer sprzed paru tygodni można zaliczyć do udanych. Trzecie zdjęcie to mokradła które o tej porze roku prezentują się nadzwyczaj malowniczo, tak malowniczo, że aż by się szeroki kąt przydał.
wtorek, 6 stycznia 2015
Wtorek_6_stycznia 2014
Parę zdjęć przedstawiających Głogoczów i jego zabytki: kościół p.w. św. Marii Magdaleny oraz stary młyn wodny nad rzeką Głogoczówką. W końcu doczekałam się zgrania ładnej zimy ("ładnej" czytaj: "ze śniegiem") z wolnym czasem. Udało się wybrać na dłuższy spacer w parę ciekawych miejsc czego efekty poniżej.
środa, 10 grudnia 2014
Środa_10_grudnia 2014
Pochwalę się znowu, że udało mi się zdobyć II miejsce w konkursie "Piękno Głogoczowa" w kategorii "Zabytki". Utrudnieniem dla mnie była konieczność przesłania zdjęć niepublikowanych. Ja, nawet jak nie wrzucam ich na bloga to lądują one na Panoramio więc musiałam skorzystać z zasobów na dysku i w ten sposób odkopałam zdjęcie poczynione pewnego marcowego poranka.
Całość wyników na SWIG Głogoczów
Poniżej nagrodzone zdjęcie, a ja mykam do pracy. Miłego wieczoru!
wtorek, 28 października 2014
Wtorek_28_października 2014
Jesienne zdjęcia Lasu Bronaczowa położonego na granicy wsi: Głogoczów, Kulerzów, Radziszów, Mogilany i Buków:) Najbliższe dla mnie miejsce na popołudniowy, niedzielny spacer.
wtorek, 14 października 2014
Wtorek_14_października 2014
W końcu udało mi się wyrwać w góry! Radość tym większa, że nie musiałam martwić się czy autobus z Krakowa łaskawie mnie weźmie do Zakopanego tylko zabrałam się wraz z Kasią i Wojtkiem. W Nowym Targu rozdzieliliśmy się, i tak ja z moją chrzestną wylądowałam na Czerwonych Wierchach, a Kasia z Wojtkiem atakowali bardziej nieprzystępne rejony po Słowackiej stronie (zapewne relacja się pojawi). Pogoda na ten dzień zapowiadana była jako "świetna" i rano rzeczywiście taka była. Później życie zweryfikowało plany. Po wejściu od Doliny Strążyskiej na Siodło pod Małym Giewontem okazało się, że wisząca na Czerwonych Wierchach chmura raczej nie ustąpi. Do tego wzmagał się wiatr. Weszłyśmy na Kopę Kondradzką ale tego dnia pułap chmur zaczynał się na jakieś 100m poniżej szczytu więc nie mogliśmy liczyć na żadne widoki. W planach było przejście przez Małołączniaka, Krzesanicę i Ciemniaka do Doliny Kościeliskiej ale przy tym wietrze i tych chmurach nie miało to większego sensu (wiatr jak sprawdziłam dochodził do 75km/h). Zeszłyśmy spokojnie na Halę Kondratową i na tym zakończyłyśmy wycieczkę. Pozostał pewien niedosyt więc w najbliższy słoneczny weekend pewnie znowu zajrzę co tam w tatrach słychać;)
Dla ciekawych trasa: KLIK
piątek, 25 lipca 2014
Piątek_25_lipca 2014
Jesteśmy z powrotem. Wycieczka
krótsza niż całość urlopu ale chyba wystarczająca na odwiedzenie północnych
krańców Polski i zobaczenie tego, czego ostatnim razem się nie udało. W
przeciwieństwie do poprzedniego wypadu na motocyklu cel wyjazdu był z góry określony:
Gdynia. To jak tam dojedziemy to juz nasza wesoła twórczość. Zdecydowaliśmy się
na podróż centralną Polską - jako, że poprzednim razem jechaliśmy wzdłuż granic.
Dzień 1
Na sam wstęp skierowaliśmy się do
Parku Krajobrazowego Orlich Gniazd w Jurze krakowsko-częstochowskiej. Jakoś do
tej pory nie udało nam się zwiedzić zamku Ogrodzieniec więc przy okazji
nadrobiliśmy tą zaległość. W niedalekiej odległości od niego znajduje się
cmentarz żydowski w Żarkach, o który również zahaczamy. Później kierujemy się
na Bełchatów, by z Kleszczowa zobaczyć jedną z większych dziur w ziemi na
terenie Polski. Docelowy nocleg znaleźliśmy na polu namiotowym w okolicach
Izbicy Kujawskiej nad jeziorem Modzerowskim. I znowu jak tylko rozpakowaliśmy
motocykl zaczyna kropić:) Ot takie fatum. Na szczęście przestaje po kilku
minutach i nie ma powtórki z poprzedniego wyjazdu.
Dzień 2
Znowu wstaję na wschód słońca
lecz tym razem nie przynoszę ciekawych zdjęć. Pakowanie i ruszamy w stronę
Borów Tucholskich. Droga bardzo przyjemna, wśród sosnowych lasów, w których nie
obeszło się bez przygód. Podczas wjazdu na postój w jedną z piaszczystych,
leśnych dróg zaliczamy upadek na motocyklu. Prędkość nie jest duża więc nic nam
się nie stało, za to jeden z kufrów aluminiowych jest pogięty, a zawiasy
wykrzywione. Samodzielnie nie idzie tego wyprostować więc Daniel, korzystając
ze swojej podręcznej skrzynki narzędziowej tworzy nowe, prowizoryczne zapięcie
i ruszamy w drogę. Zatrzymujemy się w Tucholi na rynku i w Rezerwacie Przyrody
"Kamienne Kręgi" w Odrach - gdzie znajduje się cmentarzysko plemienia
Gotów i (jak nazwa wskazuje) ok. 10 kamiennych kręgów. Camping w Borsku położony
na wyspie pomiędzy kanałem, a rzeką staje się naszym miejscem docelowym.
Dzień 3
Korzystając z ładnego położenia
campingu, zamiast wyjeżdżać rano - zostajemy na Kaszubach do późnego
popołudnia. Przez parę godzin pływamy na rowerku wodnym i siedzimy nad jeziorem
Wdzydze co jest miłą odmianą. Później kierujemy się na Szymbark (ale
rezygnujemy ze zwiedzania domu "do góry nogami") i Łebę. W Łebie,
zamiast na plażę, pierwsze kroki kierujemy do wypożyczalni rowerów i na dwóch
kołach dojeżdżamy do Słowińskiego Parki Narodowego. Wydmy robią niesamowite
wrażenie, szczególnie widok lasu po przejściu takiej góry piachu. Wieczór
spędzamy już całkiem tradycyjne: z winkiem na plaży i zachodem słońca.
Dzień 4
Trasa: Łeba
Decydujemy się pozostać nad
morzem jeden dzień dłużej, a co! W końcu mamy urlop. Co prawda czas spędzony na
plaży w naszym przypadku (licząc w godzinach) można byłoby policzyć na palcach
jednej ręki:) Ogólnie podróż nad polskie morze w środku sezonu to zły pomysł: tłumy na campingach, plażach,
restauracjach i imprezowe wrzaski nocą. Rano włócze się z aparatem po plaży, a następnie zwiedzamy Łebę, miejscowy targ rybny, falochrony i ruiny kościoła, z którego pozostała tylko jedna ściana.
Dzień 5
Po nicnierobieniu zbieramy się
dalej. Wyruszamy przez Kaszuby, kierując się na wieżę widokową w Czymanowie.
Elektrownia robi zdecydowanie lepsze wrażenie niż wspomniana wieża. Groty
Mechowskie zaskakują przede wszystkim ... skalą. Myślałam, że to coś w rodzaju Błędnych
Skał, a tu miniaturka. Co nie zmienia faktu, że fajnie to zobaczyć. Docieramy
do Gdyni - tym razem zamiast campingu nocujemy u mojego brata (w pokoju z
widokiem na kontenerownię) Cel osiągnięty:)
Dzień 6
Trasa: Gdynia
I znowu mamy luźny dzień spędzony
na błogim lenistwie. Brat oprowadza nas po modernistycznej części miasta i
Skwerze Kościuszki. W Orłowie spędzamy parę godzin: na molo i w Tawernie, gdzie siedząc na tarasie mamy widok
na kontenerowce i promy wchodzące do portu. Totalny luz. Aaa i więcej gadamy niż fotografuje - stąd bardzo mało zdjęć:)
Dzień 7
Trasa: Gdynia - Tczew - Włocławek - Częstochowa - Kraków - Głogoczów
Rano nie możemy się wybrać. Brat ma na popołudnie do pracy więc bez pośpiechu zbieramy swoje rzeczy. Pierwszym punktem po Gdyni jest obowiązkowo Tczew, który pominęliśmy ostatnim razem - widzisz Żuław: tak jak obiecałam! - Most robi niesamowite wrażenie. Potem kierujemy się na południe. Rolniczo, nizinne i sielsko. Mijając Łódź decydujemy się przycisnąć motocykl mocniej żeby dojechać do domu. Efekt - jesteśmy po 23 w Głogoczowie.
Rano nie możemy się wybrać. Brat ma na popołudnie do pracy więc bez pośpiechu zbieramy swoje rzeczy. Pierwszym punktem po Gdyni jest obowiązkowo Tczew, który pominęliśmy ostatnim razem - widzisz Żuław: tak jak obiecałam! - Most robi niesamowite wrażenie. Potem kierujemy się na południe. Rolniczo, nizinne i sielsko. Mijając Łódź decydujemy się przycisnąć motocykl mocniej żeby dojechać do domu. Efekt - jesteśmy po 23 w Głogoczowie.
I po urlopie:) Baterie naładowane na cały następny rok. Trochę po głowie jeszcze chodzi odwiedzenie Tatr przed powrotem do pracy no ale to już jak pogoda pozwoli:) Teraz siadam do obróbki zdjęć, które czekają niecierpliwie na dysku. Wkrótce obiecane nowości!
Subskrybuj:
Posty (Atom)