wtorek, 14 października 2014

Wtorek_14_października 2014

W końcu udało mi się wyrwać w góry! Radość tym większa, że nie musiałam martwić się czy autobus z Krakowa łaskawie mnie weźmie do Zakopanego tylko zabrałam się wraz z Kasią i Wojtkiem. W Nowym Targu rozdzieliliśmy się, i tak ja z moją chrzestną wylądowałam na Czerwonych Wierchach, a Kasia z Wojtkiem atakowali bardziej nieprzystępne rejony po Słowackiej stronie (zapewne relacja się pojawi). Pogoda na ten dzień zapowiadana była jako "świetna" i rano rzeczywiście taka była. Później życie zweryfikowało plany. Po wejściu od Doliny Strążyskiej na Siodło pod Małym Giewontem okazało się, że wisząca na Czerwonych Wierchach chmura raczej nie ustąpi. Do tego wzmagał się wiatr. Weszłyśmy na Kopę Kondradzką ale tego dnia pułap chmur zaczynał się na jakieś 100m poniżej szczytu więc nie mogliśmy liczyć na żadne widoki. W planach było przejście przez Małołączniaka, Krzesanicę i Ciemniaka do Doliny Kościeliskiej ale przy tym wietrze i tych chmurach nie miało to większego sensu (wiatr jak sprawdziłam dochodził do 75km/h). Zeszłyśmy spokojnie na Halę Kondratową i na tym zakończyłyśmy wycieczkę. Pozostał pewien niedosyt więc w najbliższy słoneczny weekend pewnie znowu zajrzę co tam w tatrach słychać;)

Dla ciekawych trasa:  KLIK


4 komentarze:

  1. góry jesienią, bajka!
    ostatnie jak z Hobbita

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobrze, że coś tam się Wam udało zobaczyć - te chmurki w dole mega :)
    No i polecamy się na przyszłość - w kolejny weekend zapowiadają ładną niedzielę, więc kto wie, może jakiś jednodniowy wypad nawet :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kolejny weekend akurat mam wesele i pewnie wrócę nieprzytomna o godzinie, o której ostatnio byłam już na szlaku:)) Alleee zapewne skorzystam z propozycji:)

      Usuń