Ot takie zdjęcia poczynione jakiś czas temu z Olą - trenerką personalną. Niczym nie błyskane, wykorzystane światło zastane i wszechobecne lustra.
Podziękowania dla POWER HOUSE SKAWINA za możliwość wykonania zdjęć.
wtorek, 30 grudnia 2014
środa, 10 grudnia 2014
Środa_10_grudnia 2014
Pochwalę się znowu, że udało mi się zdobyć II miejsce w konkursie "Piękno Głogoczowa" w kategorii "Zabytki". Utrudnieniem dla mnie była konieczność przesłania zdjęć niepublikowanych. Ja, nawet jak nie wrzucam ich na bloga to lądują one na Panoramio więc musiałam skorzystać z zasobów na dysku i w ten sposób odkopałam zdjęcie poczynione pewnego marcowego poranka.
Całość wyników na SWIG Głogoczów
Poniżej nagrodzone zdjęcie, a ja mykam do pracy. Miłego wieczoru!
niedziela, 16 listopada 2014
środa, 12 listopada 2014
Środa_12_listopada 2014
Miło mi poinformować, że wygrałam konkurs na pocztówkę z okazji 760-lecia Głogoczowa w kategorii "Cztery pory roku" i dzisiaj oficjalnie projekt wszedł do obiegu:) Jest to dla mnie tym bardziej miłe, że Głogoczów jest moją rodzinną miejscowością i cóż... tu mieszkam i tu planujemy z mężem osiedlić się na stałe. Miejscowość jest niezwykle malownicza i posiada ukształtowanie terenu w sam raz do przemierzania na rowerze, co skrupulatnie wykorzystuję. Tak najczęściej powstają moje zdjęcia. Materiał fotograficzny jaki posiadam był spory i ciężko było mi coś wybrać. Projektów powstało kilka, zanim doczytałam regulamin, że wysłać można tylko 1 sztukę:) Teraz już wiem, że zrobiłabym to inaczej:)) Może dlatego, że przybyło nowych ujęć ale to niebawem:)
Poniżej nagrodzona praca. Całość wyników pod tym linkiem: KLIK
poniedziałek, 10 listopada 2014
Poniedziałek_10_listopada 2014
Korzystając z wolnego i długiego weekendu nadrabiam zaległości zdjęciowe. Niebawem wysyp nowości:)
Tymczasem zapowiedź zdjęć z Dorotką i Michałem.
Tymczasem zapowiedź zdjęć z Dorotką i Michałem.
wtorek, 28 października 2014
Wtorek_28_października 2014
Jesienne zdjęcia Lasu Bronaczowa położonego na granicy wsi: Głogoczów, Kulerzów, Radziszów, Mogilany i Buków:) Najbliższe dla mnie miejsce na popołudniowy, niedzielny spacer.
wtorek, 14 października 2014
Wtorek_14_października 2014
W końcu udało mi się wyrwać w góry! Radość tym większa, że nie musiałam martwić się czy autobus z Krakowa łaskawie mnie weźmie do Zakopanego tylko zabrałam się wraz z Kasią i Wojtkiem. W Nowym Targu rozdzieliliśmy się, i tak ja z moją chrzestną wylądowałam na Czerwonych Wierchach, a Kasia z Wojtkiem atakowali bardziej nieprzystępne rejony po Słowackiej stronie (zapewne relacja się pojawi). Pogoda na ten dzień zapowiadana była jako "świetna" i rano rzeczywiście taka była. Później życie zweryfikowało plany. Po wejściu od Doliny Strążyskiej na Siodło pod Małym Giewontem okazało się, że wisząca na Czerwonych Wierchach chmura raczej nie ustąpi. Do tego wzmagał się wiatr. Weszłyśmy na Kopę Kondradzką ale tego dnia pułap chmur zaczynał się na jakieś 100m poniżej szczytu więc nie mogliśmy liczyć na żadne widoki. W planach było przejście przez Małołączniaka, Krzesanicę i Ciemniaka do Doliny Kościeliskiej ale przy tym wietrze i tych chmurach nie miało to większego sensu (wiatr jak sprawdziłam dochodził do 75km/h). Zeszłyśmy spokojnie na Halę Kondratową i na tym zakończyłyśmy wycieczkę. Pozostał pewien niedosyt więc w najbliższy słoneczny weekend pewnie znowu zajrzę co tam w tatrach słychać;)
Dla ciekawych trasa: KLIK
poniedziałek, 6 października 2014
Poniedziałek_6_października 2014
Witajcie! Troszkę mnie nie było - u mnie jak to zwykłe bywa zazwyczaj nawał pracy chodzi stadami. I tak zamiast wolny czas poświęcić na zdjęcia i sport, skumulował się na architekturze. I też jest dobrze:) Teraz nadchodzi moja ulubiona pora roku więc czas rozpocząć polowania z aparatem. Miłego wieczoru!
Na zdjęciach Agnieszka i Kamil. Dziękuję za wspólnie spędzony czas! Co prawda wszystko sprzysięgło się przeciwko nam (wykosili nam wspaniałe pole słoneczników, pogoda spłatała figla...) ale zdjęcia doszły do skutku:)
Na zdjęciach Agnieszka i Kamil. Dziękuję za wspólnie spędzony czas! Co prawda wszystko sprzysięgło się przeciwko nam (wykosili nam wspaniałe pole słoneczników, pogoda spłatała figla...) ale zdjęcia doszły do skutku:)
wtorek, 9 września 2014
Wtorek_9_września 2014
Mały rozbójnik i wiercipięta, nie usiedzi w miejscu dłużej niż minutę - cała Ola:) W życiu tyle się po parku nie nagoniłam co za nią:) Warto było!
poniedziałek, 1 września 2014
Poniedziałek_1_września 2014
Czasem wystarczy odrobina słońca by wprowadzić letni klimat:) Sesja dziecięca zrealizowana dawno temu:)
Na zdjęciach Jaś z rodzicami:)
Na zdjęciach Jaś z rodzicami:)
sobota, 30 sierpnia 2014
czwartek, 28 sierpnia 2014
wtorek, 26 sierpnia 2014
piątek, 22 sierpnia 2014
Piątek_22_sierpnia 2014
Chyba jeszcze nie zdarzyło się tak żeby dodać dwa posty jednego dnia. Dzisiaj miałam jakiś znakomity dzień do wszelkich prac, ale to tak, że robota się aż paliła w rękach. Więcej takich dni proszę.
Ma ktoś ochotę na sesję narzeczeńską lub ślubną? Mam fajną miejscówkę, mocno sezonową i chciałabym ją wykorzystać póki jest:) O informacje na maila bym prosiła jeśli są jacyś zainteresowani.
Modelka: Karolina G. / Fashion Color Models Agency
Make-up artist: Weronika Mucha
Make-up artist: Weronika Mucha
czwartek, 21 sierpnia 2014
Piątek_22_sierpnia 2014
Zazwyczaj tak jest, że jak coś się skrupulatnie zaplanuje to ten misterny szyk szlag trafia. Nie wiem jak jest u Was ale w moim przypadku zdarza się to nadzwyczaj często. Zaniedbałam nieco prowadzenie bloga ale w tym czasie nie odpoczywałam od fotografii. Postaram się poprawić;)
Dzisiaj dwa ujęcia z udanego pleneru z Pauliną:)
Dzisiaj dwa ujęcia z udanego pleneru z Pauliną:)
Modelka: Paulina
piątek, 25 lipca 2014
Piątek_25_lipca 2014
Jesteśmy z powrotem. Wycieczka
krótsza niż całość urlopu ale chyba wystarczająca na odwiedzenie północnych
krańców Polski i zobaczenie tego, czego ostatnim razem się nie udało. W
przeciwieństwie do poprzedniego wypadu na motocyklu cel wyjazdu był z góry określony:
Gdynia. To jak tam dojedziemy to juz nasza wesoła twórczość. Zdecydowaliśmy się
na podróż centralną Polską - jako, że poprzednim razem jechaliśmy wzdłuż granic.
Dzień 1
Na sam wstęp skierowaliśmy się do
Parku Krajobrazowego Orlich Gniazd w Jurze krakowsko-częstochowskiej. Jakoś do
tej pory nie udało nam się zwiedzić zamku Ogrodzieniec więc przy okazji
nadrobiliśmy tą zaległość. W niedalekiej odległości od niego znajduje się
cmentarz żydowski w Żarkach, o który również zahaczamy. Później kierujemy się
na Bełchatów, by z Kleszczowa zobaczyć jedną z większych dziur w ziemi na
terenie Polski. Docelowy nocleg znaleźliśmy na polu namiotowym w okolicach
Izbicy Kujawskiej nad jeziorem Modzerowskim. I znowu jak tylko rozpakowaliśmy
motocykl zaczyna kropić:) Ot takie fatum. Na szczęście przestaje po kilku
minutach i nie ma powtórki z poprzedniego wyjazdu.
Dzień 2
Znowu wstaję na wschód słońca
lecz tym razem nie przynoszę ciekawych zdjęć. Pakowanie i ruszamy w stronę
Borów Tucholskich. Droga bardzo przyjemna, wśród sosnowych lasów, w których nie
obeszło się bez przygód. Podczas wjazdu na postój w jedną z piaszczystych,
leśnych dróg zaliczamy upadek na motocyklu. Prędkość nie jest duża więc nic nam
się nie stało, za to jeden z kufrów aluminiowych jest pogięty, a zawiasy
wykrzywione. Samodzielnie nie idzie tego wyprostować więc Daniel, korzystając
ze swojej podręcznej skrzynki narzędziowej tworzy nowe, prowizoryczne zapięcie
i ruszamy w drogę. Zatrzymujemy się w Tucholi na rynku i w Rezerwacie Przyrody
"Kamienne Kręgi" w Odrach - gdzie znajduje się cmentarzysko plemienia
Gotów i (jak nazwa wskazuje) ok. 10 kamiennych kręgów. Camping w Borsku położony
na wyspie pomiędzy kanałem, a rzeką staje się naszym miejscem docelowym.
Dzień 3
Korzystając z ładnego położenia
campingu, zamiast wyjeżdżać rano - zostajemy na Kaszubach do późnego
popołudnia. Przez parę godzin pływamy na rowerku wodnym i siedzimy nad jeziorem
Wdzydze co jest miłą odmianą. Później kierujemy się na Szymbark (ale
rezygnujemy ze zwiedzania domu "do góry nogami") i Łebę. W Łebie,
zamiast na plażę, pierwsze kroki kierujemy do wypożyczalni rowerów i na dwóch
kołach dojeżdżamy do Słowińskiego Parki Narodowego. Wydmy robią niesamowite
wrażenie, szczególnie widok lasu po przejściu takiej góry piachu. Wieczór
spędzamy już całkiem tradycyjne: z winkiem na plaży i zachodem słońca.
Dzień 4
Trasa: Łeba
Decydujemy się pozostać nad
morzem jeden dzień dłużej, a co! W końcu mamy urlop. Co prawda czas spędzony na
plaży w naszym przypadku (licząc w godzinach) można byłoby policzyć na palcach
jednej ręki:) Ogólnie podróż nad polskie morze w środku sezonu to zły pomysł: tłumy na campingach, plażach,
restauracjach i imprezowe wrzaski nocą. Rano włócze się z aparatem po plaży, a następnie zwiedzamy Łebę, miejscowy targ rybny, falochrony i ruiny kościoła, z którego pozostała tylko jedna ściana.
Dzień 5
Po nicnierobieniu zbieramy się
dalej. Wyruszamy przez Kaszuby, kierując się na wieżę widokową w Czymanowie.
Elektrownia robi zdecydowanie lepsze wrażenie niż wspomniana wieża. Groty
Mechowskie zaskakują przede wszystkim ... skalą. Myślałam, że to coś w rodzaju Błędnych
Skał, a tu miniaturka. Co nie zmienia faktu, że fajnie to zobaczyć. Docieramy
do Gdyni - tym razem zamiast campingu nocujemy u mojego brata (w pokoju z
widokiem na kontenerownię) Cel osiągnięty:)
Dzień 6
Trasa: Gdynia
I znowu mamy luźny dzień spędzony
na błogim lenistwie. Brat oprowadza nas po modernistycznej części miasta i
Skwerze Kościuszki. W Orłowie spędzamy parę godzin: na molo i w Tawernie, gdzie siedząc na tarasie mamy widok
na kontenerowce i promy wchodzące do portu. Totalny luz. Aaa i więcej gadamy niż fotografuje - stąd bardzo mało zdjęć:)
Dzień 7
Trasa: Gdynia - Tczew - Włocławek - Częstochowa - Kraków - Głogoczów
Rano nie możemy się wybrać. Brat ma na popołudnie do pracy więc bez pośpiechu zbieramy swoje rzeczy. Pierwszym punktem po Gdyni jest obowiązkowo Tczew, który pominęliśmy ostatnim razem - widzisz Żuław: tak jak obiecałam! - Most robi niesamowite wrażenie. Potem kierujemy się na południe. Rolniczo, nizinne i sielsko. Mijając Łódź decydujemy się przycisnąć motocykl mocniej żeby dojechać do domu. Efekt - jesteśmy po 23 w Głogoczowie.
Rano nie możemy się wybrać. Brat ma na popołudnie do pracy więc bez pośpiechu zbieramy swoje rzeczy. Pierwszym punktem po Gdyni jest obowiązkowo Tczew, który pominęliśmy ostatnim razem - widzisz Żuław: tak jak obiecałam! - Most robi niesamowite wrażenie. Potem kierujemy się na południe. Rolniczo, nizinne i sielsko. Mijając Łódź decydujemy się przycisnąć motocykl mocniej żeby dojechać do domu. Efekt - jesteśmy po 23 w Głogoczowie.
I po urlopie:) Baterie naładowane na cały następny rok. Trochę po głowie jeszcze chodzi odwiedzenie Tatr przed powrotem do pracy no ale to już jak pogoda pozwoli:) Teraz siadam do obróbki zdjęć, które czekają niecierpliwie na dysku. Wkrótce obiecane nowości!
Subskrybuj:
Posty (Atom)